To miała być najgorsza śnieżyca tego sezonu. W związku z tym burmistrz Bill de Blasio i gubernator stanu Andrew Cuomo ogłosili stan wyjątkowy. Od godz. 4 nad ranem z ruchu zostały wyłączone naziemne kolejki metra, wcześniej odwołano część pociągów m.in. Amtrak kursujących między Nowym Jorkiem i Bostonem oraz Albany. NJ Transit operował według weekendowego rozkładu jazdy. Zawieszono także ok. 10 tys. lotów, w tym Polskich Linii Lotniczych z i do Warszawy. Nie działały szkoły, uczelnie, ani urzędy. Tymczasem już po godz. 7 rano okazało się, że burza zmieniła nieco kierunek, a dzięki temu opady śniegu będą dużo mniejsze niż początkowo prognozowano. W mieście spadło między 4, a 8 cali śniegu.
Mimo apeli władz o to by pozostać w tym dniu w domu sporo osób próbowała się jakoś dostać do pracy. Z powodu znacznego ograniczenia funkcjonowania nowojorskiego metra poranna podróż dla wielu okazała się drogą przez mękę. “To jest nie do pomyślenia, by z powodu takiego śniegu, który bardziej jest deszczem nie działała komunikacja” - denerwuje się pani Anna z Bensonhurst. - Pracuje w szpitalu i nie mogę zostać w domu, tymczasem N nie jedzie, a na autobus czekam już ponad 40 minut”. Część osób pochwalała jednak decyzję władz. “Myślę, że stan wyjątkowy to dobra decyzja, mieszkam w NJ mamy dużo śniegu, a co gorsze teraz pada zamarznięty deszcz i wieje silny wiatr, jest bardzo ślisko” - zwraca uwagę pani Mariola. Niektóre firmy, by zachęcić pracowników do stawienia się na swoich zmianach oferowała specjalne bonusy. Tak było na przykład w jednym z hoteli na dolnym Manhattanie. Każdy kto nie spóźnił się do pracy otrzymał ekstra 50 dol.
W polskiej dzielnicy - na Greenpoincie większość sklepów była we wtorek otwarta. Podobnie jak restauracje. Zamknięte były za to oddziały Polsko Słowiańskiej Federalnej Unii Kredytowej, także na Borough Parku i w New Jersey. Stan wyjątkowy obowiązywał przez cały wtorek przede wszystkim ze względu na silne podmuchy wiatru dochodzące w porywach do 50, a nawet 60 mil na godzinę. Temperatura wahała się od 30 do 34 stopni Fahrenheita. Na drogach było bardzo ślisko mimo tego, że z żywiołem - tylko w mieście - walczyło ponad 5 tys. piaskarek i odśnieżarek.
“Przesłanie dzisiejszego dnia jest takie, by używać samochodów tylko gdy jest to naprawdę konieczne. Na drogach jest niebezpiecznie więc jak możecie zostańcie w domach” - apelował burmistrz Bill de Blasio we wtorek w południe, podczas konferencji prasowej. Tymczasem gubernator przyznał, że może zbyt pochopnie została podjęta decyzja o ograniczeniu publicznego transportu - Matka natura jest trudna do przewidzenia. Tym razem się to potwierdziło” - stwierdził Andrew Cuomo.
Marcowe opady śniegu wystąpiły nie tylko nad metropolią nowojorską. Wcześniej dotknęły między innymi mieszkańców Illinois. Nie obyło się bez poważnego karambolu do którego doszło w Chicago, gdzie zderzyło się 35 samochodów, siedem osób zostało rannych w tym dwie są w stanie ciężkim. We wtorek opady wystąpiły także na obszarze od Bostonu do Filadelfii.
Oj cieple nowojorskie kluchy, nawet Zima was olewa…. chcecie przezyc prawdziwa zime to jazda do Minnesoty , Dakoty czy Montany