Państwo Środka – przez stulecia cieszące się sławą kraju leżącego na końcu świata, elitarnego królestwa rządzącego się tajemniczymi zasadami, zamkniętego, dumnego, delektującego się pewnością, że jest spadkobiercą wielkiej cywilizacji – otwiera się.
Jadąc po raz pierwszy do jakiegoś kraju zastanawiam się, czy moje o nim wyobrażenie, poparte przeczytanymi książkami, oglądanymi filmami i rozmowami z ludźmi, którzy w nim gościli, potwierdzi się, czy też zobaczę zupełnie coś innego. Gdy leciałem do Chin, nie wiedziałem, czego się spodziewać, gdyż opowieści różnych rozmówców, w tym dziennikarzy, przedsiębiorców i przyjaciół, były zwykle pozytywne, a czytane artykuły często przeczyły takiemu obrazowi.
Gdybym miała następne życie jak kot, starałabym się za wszelką cenę zamieszkać na jednej z wysp Key West. Zgodziłabym się na zagrożenie huraganami, niewygodę późniejszej odbudowy, bo aura i klimat egzystencjalnego luzu panującego na wyspach, połączonych autostradą wbudowaną w Atlantyk, są tak zachwycające, że warto.
Choć amerykańskie agencje meteorologiczne zapowiadały deszcz, a nawet lekkie burze, nie przeszkadzało to członkom polonijnego Hiking Clubu
(Klubu Wędrowników Górskich), a właściwie Polish Outdoors Adventures, w realizowaniu kolejnej wyprawy. 43 osoby, które dotarły do bazy wypadowej w Soyuzivka Heritage Center w Wawersink (NY), około godz. 10 rano w sobotę, 14 października br., nie dbały o to, jaka będzie pogoda, bo wiedziały,
że niezależnie od tego zabawa i przygoda będą znakomite.
Co roku ponad 3,5 mln osób, nie tylko nowojorczyków, ustawia się wzdłuż Central Park West i 6 Avenue, by podziwiać gigantyczne balony, barwne stroje i wymyślne platformy na corocznej paradzie z okazji Dnia Dziękczynienia. Jej tradycja sięga lat 20. XX. Organizatorem największej tego typu uroczystości na świecie jest dom handlowy Macy’s.
To nie koniec wyprawy Wheelchairtrip, ale chwilowa przerwa. Michał Woroch i Maciej Kamiński, z powodu awarii auta i zbliżającej się zimy na Alasce, wracają do kraju. Ale tylko na kilka miesięcy.
"W najgorszych scenariuszach nie przypuszczałem, że może mnie spotkać coś tak paskudnie dołującego. Moją próbą wyjścia z tego okropnego konfliktu był 'strajk' sygnałowy. To był znak rozpaczy, że dzieje mi się krzywda, a znikąd pomocy!" – wiadomość tekstową tej treści przesłał Aleksander Doba krótko po ponownym uruchomieniu urządzeń pozwalających na określenie jego lokalizacji na Atlantyku.
24-letni Krzysztof Opiela wyjechał z domu na tyle, na ile miał chęć, bo autostopem inaczej się nie da. Zdarzało się, że kierowcy, tak jak w Rosji, zatrzymywali się od razu, ale już w USA musiał czekać na poboczu nawet 8 godzin. Wyruszył na wschód. W ciągu roku przejechał cztery kontynenty. W lipcu przez kilka dni był w Nowym Jorku, następnie poleciał do Wielkiej Brytanii. Do Rzeszowa, skąd wyjechał w podróż życia, planuje wrócić w sierpniu.
Jadą już od ponad ośmiu miesięcy. Licznik ich wyprawy wskazuje przeszło 30 tysięcy kilometrów, które pokonali podróżując przez Amerykę Południową i Amerykę Środkową, by dotrzeć do Stanów Zjednoczonych. Ekspedycja Michała Worocha i Macieja Kamińskiego, przemierzających drugą półkulę na wózkach inwalidzkich i starym land roverem defenderem, pierwotnie miała zakończyć się w Kostaryce. Ale Kostarykę dawno już zostawili za sobą, bo na horyzoncie pojawił się nowy cel – Alaska.
Kiedyś baza wojskowa i więzienie, teraz jedna z ulubionych zielonych kryjówek nowojorczyków w zatłoczonej metropolii. Tak najkrócej można opisać położoną zaledwie kilometr od Manhattanu Wyspę Gubernatorów. Otwarta jest tylko w sezonie letnim – od maja do 1 października, a dopłynąć na nią można wyłącznie promem.
We wtorek, 28 marca, w Instytucie Józefa Piłsudskiego w Ameryce poprowadzę spotkanie z redaktorem „Nowego Dziennika” Januszem Szlechtą, autorem książki „Widziane stąd”.